poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Nowości w pielęgnacji


Ze względu na to, że po każdym myciu włosy w mniejszym lub większym stopniu mi się puszyły, to postanowiłam pozmieniać trochę w pielęgnacji. Olejek Isana Oil Care na końcówki zamieniłam na Argan Oil od Bioelixire. Akurat trafiłam na promocję w Hebe, więc szybciutko trafił do koszyka ;) W koszyku wylądowała też maska Kallos Argan.



Maskę właściwie kupiłam w ciemno. Wszystkie inne Kallosy zawierały produkty pochodzenia zwierzęcego, a ja się weganizuję :) Wybrałam więc arganową. O olejku natomiast słyszałam i czytałam wiele dobrego. Obydwa produkty przetestowałam już na sobie i muszę powiedzieć, że po pierwszym razie efekt był zadowalający, Włosy po wysuszeniu nie puszyły się prawie w ogóle. Mam nadzieję, że po kolejnych użyciach będzie tak samo dobrze.

Ostatnio strasznie mnie nęci by zrobić lnianego glutka i wypróbować go na sobie. Moje włosy są podatne i jak je umyję delikatnym szamponem oraz pozostawię do wysuszenia, to robi się coś na kształt fal. Chyba dziś zagotuję na próbę trochę i powgniatam po myciu.
Mojej siostrze włosy kręcą się bardziej niż mnie, tylko ona nie pielęgnuje ich pod kątem falowania. Zrobię zatem podwójną porcję gluta i część odpalę jej na wypróbowanie.

:*

sobota, 15 sierpnia 2015

Sobotnie rozpieszczanie


Dziś postanowiłam trochę bardziej przyłożyć się do pielęgnacji włosów. Włosy moje zawdzięczają to wolnym chwilom w świąteczny dzień :)
Zazwyczaj pielęgnuję opierzenie w ten sam sposób. Wypracowałam schemat, po którym głowa wygląda w miarę przyzwoicie. Jednak ostatnio, pewnie za sprawą farbowania i pogody coraz częściej się puszą. Fruwają sobie jak chcąc. Są niedociążone :( Pomyślałam więc, że troszkę poeksperymentuję i do tradycyjnej mieszanki maski i olejku dołożę jakiś półprodukt. Zajrzałam do kuchennej szafki, w oko wpadła mi mąka ziemniaczana.



Nie zastanawiając się długo i nie sprawdzając w internetach jakiego efektu mogę się spodziewać, wymiąchałam łyżeczkę mąki z maską i olejkiem. Całość wylądowała na włosach. Tym razem jednak zmoczyłam i odcisnęłam z nadmiaru wody swoje włosy. Do tej pory raczej nakładałam maskę na suche. Jakoś za dużo ceregieli mi się się zdawało, że jest z moczeniem przed nakładaniem :/ No, ale skoro postanowiłam dziś rozpieszczać włosy, to poszłam za radą Martusi i zwilżyłam włosy przed nałożeniem kosmetyków. Wszystko schowałam pod czepek foliowy i na to czepek frote na około godzinkę.

Po umyciu Hippem, spsiukaniu termoochroną od Marion i zabezpieczeniu końcówek silikonowym olejkiem Isana oraz wysuszeniu chłodnym nawiewem efekt nie powala niestety. Włosy puszą tak, jak przy poprzednim myciu. Wniosek jest taki, że muszę czymś te swoje kudełki dociążyć. Z resztą zobaczcie sami:



Te fruwające cieniasy (moje włosy są niemal transparentne :/) przy twarzy puszą się najbardziej. Wiem, że jutro będą wyglądały lepiej, a nawet już dziś wieczorem, ale to nie zmienia faktu, że jeszcze coś w pielęgnacji muszę zmienić. Dodam, że po użyciu odżywki Isana Oil Care wymieszanej z olejkiem antycellulitowym Alterra puszenie jest podobne.

Wszelkie rady tyczące dociążenia takich cieniasków jak moje, mile widziane :)

Jeden pozytyw jaki widzę na ostatnim zdjęciu, to długość. Rosną, rosną ;)

:*