wtorek, 23 czerwca 2015

Nowa pielęgnacja


Skończył mi się szampon do włosów (czyli płyn do higieny intymnej Facelle), skończyła mi się maska NaturVital. Trzeba było uzupełnić braki. I chociaż bardzo mnie korciło, by ponownie zakupić NaturVital (bo ten aloes i jałowiec robią cuda na mojej głowie), to jednak wygrała chęć próbowania czegoś nowego :D
Tym samym zakupiłam odżywkę do włosów tłustych Biały Jeleń. W koszyku wylądował też delikatny szampon dla dzieci Hipp.



Zdecydowałam się na inną myjkę do włosów ponieważ zauważyłam wzmożone wypadanie. Poszalałam po internetach i okazało się, że niektóre dziewczyny obarczają winą właśnie Facelle. Się okaże jak to u mnie wygląda, kiedy już poużywam Hippa.
Odżywka natomiast wpadła mi w łapki spontanicznie. Cena była baaardzo konkurencyjna w porównaniu z sufletem Dove, na którego miałam chrapkę. Czytać składów nadal nie umiem, więc nie wiem czy w odżywce jest coś, czego włosomaniaczki się wystrzegają. Jednak co do działania, to po pierwszym użyciu zauważyłam, że włosy moje są świeże nieco dłużej. Nie jest to mega długi czas, ale ok. pół dnia. Jak dla mnie super, zwłaszcza, że skóra głowy przetłuszcza mi się od zawsze i mam już tego nieco dość ;)

No i dodam jeszcze, ze włosy nadal rosną, zapuszczam je sumiennie. Doszłam do wniosku, że pójdę do fryzjerki aby nadać głowie kształt już po wakacjach. Do tego czasu niech rosną. Oby jak na drożdżach (choć bez picia drożdży).

:*

niedziela, 14 czerwca 2015

Ochrona przed słońcem


Słońce praży jak trzeba i w związku z tym pomyślałam, że powinnam jakoś chronić włosy przed szkodliwym promieniowaniem. Na początek zaopatrzyłam się w mgiełkę Marion.


Mam zamiar stosować ją przed każdym wyjściem na słońce.
Tak szczerze, to nie jestem jeszcze doczytana w temacie ochrony włosów przeciw promieniom słonecznym. Jeśli znacie jakieś lepsze i nieobciążające włosy kosmetyki przeznaczone do tego celu, to proszę o rady.

:*

czwartek, 4 czerwca 2015

Zakończenie akcji zapuszczania


Chociaż oficjalnie wspólna akcja dobiegła końca, to nadal będę starała się osiągnąć długość co najmniej do ramion. Myślę, że parę ładnych cm mi przybyło w długości. Chociaż akurat w maju najmniej przykładałam się do tego, by zapuszczanie wspomagać.
Przez cały miesiąc niestety nie piłam tabletek z drożdżami i nie robiłam żadnej wcierki. Moja pielęgnacja ograniczyła się do mycia włosów i stosowania olejku antycellulitowego Alterry oraz maski NaturVital, w końcówki natomiast wcierałam silikonowy olejek Isany. Do mycia używałam płynu Facelle oraz raz w miesiącu szamponu Bambino. Zdarzyło mi się również 3x użyć pianki do włosów Wella Pro Series zwiększającą objętość. Włosy suszyłam chłodnym nawiewem.
Tak wyglądały moje włosy na początku marca:



A tak wyglądają dziś:


Umyłam je wczoraj i nie wysuszyłam suszarką.
Może nie urosły jakoś mega dużo, bo i co tu kryć, nie przykładałam się za bardzo aby im dopomóc. Jednak coś tam urosły. I to mnie cieszy.
Myślę, że po weekendzie wybiorę się do fryzjerki by przycięła trochę włosy z tyłu tak, by zyskały jakąś oględniejszą formę, aby mieć na głowie fryzurę :) Może coś w kierunku boba, ale bez cieniowania.

Muszę jeszcze przyznać, że nie wytrwała w swoim postanowieniu dotyczącym powrotu do naturalnego koloru. Odcień jaki miałam w marcu wypłukiwał się brzydko, a ja w maju miałam trzy komunie w rodzinie. Nie czułam się dobrze w tym wypranym kolorze i włosy zafarbowałam Revlonem Colorsilk nr. 81. Obecnie kolor znów jest wypłukany. Myślę, że ponownie je zafarbuję. Tym razem L'Oreal Casting nr. 801.

Żałuję, że nie potrafię wytrwale stosować suplementacji i wcierek. Trochę szkoda, że nie potrafię zagryźć warg i wytrzymać z wypranym kolorem na włosach. Jednak wolę ufarbować niż czuć się totalnie nieatrakcyjnie. W każdym razie nie poddaję się w świadomej pielęgnacji i dalszym zapuszczaniu.

:)